Dawno nic nie pisałem, bo i nie było czasu. Treningi indywidualne i grupowe, treningi w Klubie Lekkoatletycznym „Ziemia Kłodzka” oraz własne treningi zajmują większość czasu. Czas wolny, którego i tak jest mało, poświęcam dla rodziny, która już niedługo powiększy się, więc chyba zostanie mi wybaczony brak nowych wpisów. Dziś postaram się krótko streścić kilka ostatnich tygodni treningowych oraz startów.
Dziesiątka Ząbkowicka
Po Biegu Boguszyńskim przyszedł czas na 4 Dziesiątkę Ząbkowicką. Zapowiadał się szybki bieg, w końcu nie było przewidzianych stromych podbiegów. Jak się później okazało może i stromych nie było ale trasa przez pierwsze 5 km delikatnie prowadziła pod górę. Biorąc pod uwagę moją aktualną dyspozycję, planem minimum było złamanie 40 minut. Bieg rozpocząłem bardzo rozważnie, a mimo to wyszło szybko 3:50/km. Czułem, że mimo porannego treningu z Panią Darią (około 6km) nogi kręciły się dobrze. Na kolejnych kilometrach starałem się biec poniżej 4 minut i do czwartego kilometra udawało się to bez problemu. Później nastąpił kilometrowy podbieg, oczywiście nie typowo górski, ale jednak było pod górę. Piąty kilometr wyszedł w 4:15/km. Kolejne 4 kilometry to długa prosta i delikatny zbieg lecz niestety z wiatrem w twarz, a że biegłem sam były to ciężkie kilometry. Mimo to udało się utrzymać założone tempo poniżej 4 min/km. Wiedziałem, że cel zostanie osiągnięty. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem kolejny podbieg około 800 m przed metą. Wbiegając na rynek zegarek pokazał mi 10 km i czas 39:35, ale to nie był koniec! Jeszcze 100 metrów do mety! Wbiegając na metę ujrzałem czas na zegarku 39:49, założenie spełnione. Poza mną w biegu brali również udział zawodnicy mojego teamu: Patrycja, która walczyła o nowy rekord życiowy i złamanie magicznej do niedawna bariery 50 min oraz Mateusz odbudowujący swoją formę po kontuzji. Czas Patrycji na mecie 49:55 i rekord poprawiony o prawie 2 minuty! Czas Mateusza 41:44, dawno Wysa tak szybko nie biegał. Przemyślany, regularny trening i efekty przychodzą same.
Treningi
Po biegu w Ząbkowicach, czułem duże zmęczenie. Dosyć długo bolały mnie łydki. Wiedziałem, że muszę nieco zmienić plan treningowy przed kolejnymi startami. Dlatego przeniosłem wtorkowy trening siły na środę, a tempowy na piątek. Na szczęście następny weekend był wolny od startów. Udało się wykonać zaplanowany trening. Ostatni tydzień siły biegowej w formie skipów oraz biegi tempowe 6x1km po 3:50 (wyszło jak zawsze szybciej) poza tym oczywiście codzienne biegi spokojne i niedzielne wybieganie.
Kolejny tydzień to mała zmiana planów. Z uwagi na zaplanowany sobotni start w 27 Biegu Solidarności postanowiłem skipy zastąpić podbiegami oraz nie wykonywać treningu tempowego, który miał zostać zastąpiony sobotnim startem na 5 km. Taki trening realizowałem, jednak w ostatniej chwili musiałem odwołać start we Wrocławiu z uwagi na sprawy rodzinne. Miałem do wyboru, albo wykonać trening tempowy w niedzielę i zrezygnować z wybiegania, albo znaleźć start zastępczy. I tak trafiłem na Runner’s World Super Bieg w Wałbrzychu.
Runner’s World Super Bieg
Jak wspomniałem nie planowałem startu w Wałbrzychu, ale chyba wyszło mi to na dobre. Przyjazd na ostatnią chwilę, szybka rejestracja, rozgrzewka i czas na gonitwę. Gdy spojrzałem na profil trasy od razu wiedziałem, że będzie ciężko. Pierwsza część dystansu ostro pod górę ale za to później zbiegi. Wystartowałem w czołówce biegnąc na około 8 miejscu. Na 3 kilometrze dopadł mnie mały kryzys i rywale mi odskoczyli, a pierwsza trójka odskoczyła ze znaczną przewagą. Przez sekundę miałem negatywne myśli w stylu „nie no już mi odskoczyli”, ale za chwilę przyszła inna do głowy „przecież bieg na 10 km nie rozgrywa się na pierwszych 3 kilometrach”. Ruszyłem w pogoń i na piątym kilometrze byłem już na czwartej pozycji. Rozpoczęły się strome i śliskie zbiegi. Utrzymywałem swoją pozycję, gdy nagle na kilometr przed metą wpadłem w poślizg na lewej nodze i wyciąłem takiego „orła” jakiego dawno nie widziałem, na całe szczęście było miękko, szybko się zebrałem i biegłem dalej. Rywal biegnący na piątym miejscu zdołał mnie dogonić, ale udało się obronić czwartą pozycję. Jak się okazało dało mi to trzecie miejsce w kategorii M-20.
27 Bieg Solidarności
To był udany weekend nie tylko ze względu na moje czwarte miejsce. Dzień przed zawodnicy z grupy biegowej w Ołdrzychowicach wystartowali we Wrocławiu na dystansie 5 kilometrów. Jeżeli chodzi o mój Team padł rekord 16 osób w jednym biegu. Spisali się znakomicie! Oto ich wyniki:
Sebastian Polak 21:04, OPEN 85, M16 – 7 PB
Mateusz Wysłobocki 21:06 OPEN 88, M20 – 20
Bartosz Polak 22:09 OPEN 121 M12 – 4 PB
Patrycja Lewandowska 23:16 OPEN 170 K20 – 11 PB
Marcin Bednarz 23:24 OPEN 176 M30 – 48 PB
Krzysztof Merak 27:20 OPEN 368 M40 – 72 PB
Dariusz Fuchs 27:50 OPEN 395 M50 – 42
Agnieszka Merak 30:05 OPEN 516 K30 – 43 – debiut
Adela Klowan 30:18 OPEN 525 K40 – 30 PB – debiut
Szymon Grabowiecki 30:26 OPEN 533 M16 – 17 – debiut
Marta Majkowska 30:43 OPEN 544 K40 – 32 – debiut
Wojciech Majkowski 31:03 OPEN 555 M40 – 93 – debiut
Marta Margasińska 33:09 OPEN 628 K40 – 44 – debiut
Ryszard Lewandowski 34:05 OPEN 647 M60 – 29
Katarzyna Tyc- Leśniewska 34:15 OPEN 653 K30 – 71 – debiut
Agnieszka Bac 35:36 OPEN 683 K30 – 81 debiut
Gratulacje dla wszystkich. Start tak licznej grupy, w takim stylu to ogromy powód do dumy. Takie weekendy dają mi motywację do dalszej pracy. Po uśmiechach na zdjęciach, widzę, że to czym się zajmuje ma sens, a to najważniejsze.
I Bieg Marianny Orańskiej
Kolejny tydzień minął pod dyktando treningów i dwóch startów. Założenia treningowe udało się zrealizować w 100%. Środa to trening siły biegowej i 7×300 m podbieg, oj działo się, nogi były jak z waty, ale tak miało być! W czwartek nieplanowany wcześniej start w Dobromierzu na 2,5km. Nieplanowany, bo nie uwzględniałem go wcześniej w planie treningowym, a wystartowałem przy okazji wyjazdu na zawody wraz z młodzieżą KL „Ziemia Kłodzka”. Młodzież jak zawsze na poziomie, niektórzy startowali po raz pierwszy w nowych kategoriach wiekowych (Jonasz, Tomek, Emilia), inni po raz pierwszy na tak poważnych zawodach (Julia i Łucja), a starzy wyjadacze (Zuza, Bartosz i Sebastian) dołożyli kolejny udany start (wyniki na profilu Facebook’owym klubu). Swój bieg wygrałem z dosyć znaczną przewagą. Bieg w Dobromierzu był przetarciem przed weekendowym bieganiem w Kamieńcu Ząbkowickim.
I Bieg Marianny Orańskiej odbywał się na przepięknych wzgórzach Kamieńca Ząbkowickiego w parku otaczającym pałac. Biorąc pod uwagę miękką nawierzchnię oraz duże pofałdowanie trasy swój start uważam za udany, a tempo 4min/km uważam za satysfakcjonujące. Powiem szczerze, że czułem jeszcze rezerwy, co świadczy o dobrym poziomie wydolności tlenowej (lub obijaniem się na trasie :D). Ostatecznie ósme miejsce OPEN i drugie w kategorii. Poza mną udział w biegu brali również Patrycja, Wysa i Darek. Patrycja wywalczyła trzecie miejsce w kategorii kobiet OPEN, Wysa był dwunasty wśród mężczyzn OPEN i trzeci w kategorii (pierwszy raz wspólnie staliśmy na podium), a Dariusz pogubił trasę, mimo to skończył na 49 miejscu OPEN. To kolejny weekend po którym jestem bardzo zadowolony. A po sobotnim biegu, oczywiście wybieganie tym razem 18,5 km. Tydzień zakończony, a na liczniku 80 km 🙂
Póki co to tyle na dzisiaj, przyszły tydzień bez startów za to z treningiem tempowym. Do Cracovia Półmaraton coraz mniej czasu.
Pozdrawiam Michał